Jej mama, Maria Stachurska, jest cenioną scenografką. Ojciec zaś, Bogdan Stachurski - operatorem filmowym. Dawni współpracownicy, "Złote myśli" Anny Lewandowskiej. Maria Stachurska is known for The Midwife (2020). Menu. Movies. Release Calendar Top 250 Movies Most Popular Movies Browse Movies by Genre Top Box Office Showtimes Maria Stachurska, matka Anny Lewandowskiej i cioteczna wnuczka Leszczyńskiej, nakręciła film dokumentalny "Położna" opisujący dzieje Polki. Błogosławiona ciotka Lewandowskiej Premiera filmu odbędzie się w czwartek, 8 października w Teatrze Wielkim w Łodzi. Mamą Anny Lewandowskiej jest Maria Stachurska.Ma z córką bardzo bliski kontakt i chętnie zajmuje się jej córeczkami, gdy tylko ma taką możliwość. Maria Stachurska jest kostiumografem i 34-latka wspomina, że jej mama, Maria Stachurska, poradziła sobie z odejściem męża dzięki wierze. Myślę, że mama przetrwała dzięki głębokiej wierze i ludziom, którzy podali jej rękę. AKPA. Anna Lewandowska pomagała swojej mamie. Bieda, której Anna Lewandowska zaznała w dzieciństwie, sprawiła, że musiała szybko zacząć Genealogy profile for Agata Marcinkowska (Drozdowska) matka Anny Ulicznej. Genealogy for Agata Marcinkowska (Drozdowska) (1734 - d.) family tree on Geni, with over Lewandowski fell in love with anna stachurska, a karate expert. Anna stachurska was born in warsaw, poland and is currently 32 years old. Anna maria lewandowska, z domu stachurska (ur. Source: fabwags.com. Robert lewandowski with wife anna stachurska. Source: i.ytimg.com. Anna maria lewandowska, z domu stachurska (ur. Source: www.playerwives.com ️ Subskrybuj nasz kanał, dołącz się do dyskusji w komentarzach! ️Anna Lewandowska, popularna trenerka fitness i żona Roberta Lewandowskiego, podzieliła się Maria Stachurska, mama Lewandowskiej, z okazji pierwszych urodzin wnuczki przygotowała dla niej specjalny, własnoręcznie wykonany prezent. Przepiękna ikona przedstawiająca świętą Klarę, patronkę jej wnuczki, stała się hitem na Instagramie Anny w zaledwie kilka minut po tym jak trenerk a pochwaliła się nią na swoim profilu : Kobiety z klasą: tak wyglądają matka i teściowa Roberta Lewandowskiego. Obie panie pojawiły się na promocji książki swojej córki - Anny Lewandowskiej. / AKPA. Ich dzieci to absolutne gwiazdy, a one wyglądają świetnie! Iwona Lewandowska i Maria Stachurska towarzyszyły ostatnio córce na premierze jej książki. W modnych, ale R8JA. Opublikowano: 2017-06-23 10:42:46+02:00 Dział: Społeczeństwo Społeczeństwo opublikowano: 2017-06-23 10:42:46+02:00 Maria Stachurska / autor: archiwum prywatne Tym filmem chcę opowiedzieć o rodzącym się życiu na największym cmentarzysku świata, wbrew nadziei, wbrew wszystkiemu. Nie chcę nikogo moralizować ani oceniać, a tym bardziej osądzać. Chcę pokazać, że tam gdzie wbrew wszystkiemu, gdzie nie było szans na przeżycie, to życie jednak się rodziło — powiedziała w rozmowie z portalem Maria Stachurska, realizatorka filmowa, która pracuje nad filmem o słudze Bożej Stanisławie Leszczyńskiej, a prywatnie mama Anny Lewandowskiej. Niedawno obchodziliśmy Narodowy Dzień Pamięci o Niemieckich Nazistowskich Obozach Koncentracyjnych i Obozach Zagłady. Przy okazji uroczystości w Auschwitz, podkreślano wielkie zasługi osób, które niosły pomoc w tym straszliwym miejscu. Niewątpliwie taką „sprawiedliwą” w oświęcimskim obozie była Pani Ciotka – Stanisława Leszczyńska, która jako położna uratowała tysiące dzieci w Auschwitz; bohaterka, która może zostać wyniesiona na ołtarze. Jak to jest żyć ze świadomością, że miała Pani w rodzinie tak niesamowitą postać? Maria Stachurska: Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, bo nie było to jakoś specjalnie podkreślane, uświadamiane, w jakiś sposób jest to dla mnie rzecz naturalna. Może dlatego, że w rodzinie było wiele niesamowitych postaci? Natomiast sama kwestia tego, czego dokonała Ciocia? Wiadomo było, że w czasie wojny była w Auschwitz-Birkenau, gdzie trafiła za pomoc udzielaną przez jej męża i syna w podziemiu i Żydom w łódzkim getcie. Pamiętam też taką sytuację, jak moja Mama wróciła z „Oratorium oświęcimskiego” [Rapsod teatralny oparty na kanwie wspomnień Stanisławy Leszczyńskiej – przyp. red.] mocno wstrząśnięta. Opowiadała, że to było naprawdę mocne przeżycie. Właściwie więcej dowiedziałam się po pogrzebie Cioci Stasi. Podczas pogrzebu opowiadano o jej bohaterstwie. Dużo wniosły spisane przez nią wspomnienia w „Raporcie położnej z Oświęcimia”. Jej najstarszy syn, Bronisław, wioząc ją na zjazd izby lekarskiej zapytał: co byś opowiedziała, gdyby ktoś poruszył temat wojny i obozu? I na tym spotkaniu rzeczywiście ktoś zadał pytanie o doświadczenie medyczne w obozie. Tym samym wywołał ją do opowiedzenia o tamtych przeżyciach . W pewien sposób została zobligowana do tego, żeby napisać „Raport”. Ale w tzw. codzienności nigdy o tym nie opowiadała. Warto to podkreślić, że Stanisława Leszczyńska wykazała się ogromnym heroizmem, że gdy została położoną, jak trafiła do Auschwitz, odebrała tysiące porodów, ratując życie dzieci. Mam nagrany wywiad z Ciotką, w którym powiedziała, że odebrała ponad trzy tysiące porodów. I skoro ona to powiedziała musiało tak być, ona nigdy nie kłamała, a do tego skonfrontowaliśmy to z rzeczywistością. Ktoś stwierdził, żeby lepiej nie mówić o 3 tys. porodów, bo przecież nikt nie uwierzy, że było tyle rodzących. Nieprawda. Było ich o wiele więcej. Gdy liczyliśmy, wyszło nam, że Ciocia przez czas swojego pobytu w Auschwitz-Birkenau, musiałaby odebrać raptem cztery porody na dobę . Nawet jeżeli miała dni „wolne” od porodów, to mimo wszystko jest to możliwe, bo przecież zdarzało się tak, że jednego dnia mogło być kobiet rodzących dużo więcej. Przygotowuje Pani film dokumentalny „Położona”, opowiadający o historii Stanisławy Leszczyńskiej. Skąd pomysł na tę produkcję? Film jest realizowany przez SQUARE film studio sp. z Współfinansowany przez PISF a koproducentami są TVP Narodowe Centrum Filmowe oraz „EC1 Łódź – Miasto Kultury”. Natomiast ja sama w jakiś sposób czułam się w obowiązku zrobienia tego filmu, bo temat towarzyszy mi od wielu lat. W związku z tym, od dawna gromadzę materiały, zdążyłam nagrać materiał filmowy z kobietą rodzącą po wojnie pod opieką Leszczyńskiej, a nawet mam rozmowę z kobietą, która urodziła dziecko w Birkenau pod jej opieką. Trzeba przyznać, że historia Stanisławy Leszczyńskiej jest wyjątkowo poruszająca, zwłaszcza w naszych czasach, gdzie nieustannie i na tak straszliwą skalę chce się zdeprecjonować wartość każdego ludzkiego życia, gdzie chce się na dodatek odebrać prawo do życia dzieciom nienarodzonym. Czy Pani zdaniem heroiczna służba Leszczyńskiej może być swego rodzaju drogowskazem w tym świecie antyzasad? Rzeczywiście żyjemy w czasach chaosu, w czasach prześmiewania rzeczy dobrych, wartości naszych przodków. Ale wydaje mi się, że przyszedł jakiś moment zwrotny. Gdy przymierzałam się do tego filmu, to dreptałam - robiliśmy jakieś zdjęcia, ponagrywaliśmy różne rozmowy - ale wszystko było takie trudne. Myślę, że przychodzi teraz dobry czas. Są takie rzeczy przełomowe, coś się dzieje. Nagrałam świadectwo pewnej amerykanki, Kerry Ryan, która ni stąd, ni zowąd przyjechała do Warszawy, weszła do kościoła Najświętszego Zbawiciela i mówi do nas: szukam kogoś z rodziny Stanisławy Leszczyńskiej. Odpowiedziałam wtedy: jestem! Ta młoda dziewczyna przeczytała w Stanach Zjednoczonych artykuł o Stanisław Leszczyńskiej i jej historia tak tą dziewczyną poruszyła, że wróciła do Kościoła katolickiego, przystąpiła do bierzmowania i przyjęła imię „Stanislawa”, a nawet poszła do szkoły położnych i została akuszerką! Mało tego, potem przysłała mi liścik, że jej przyjaciółka zaszła w niechcianą ciążę i planowała dokonać aborcji. I gdy poszła na ten zabieg, Kerry pobiegła za nią z różańcem w ręku, modląc się przez wstawiennictwo Leszczyńskiej. I rezultat był taki, że ta koleżanka wyszła po godzinie i nie dokonała aborcji swojego dziecka, a tydzień później zamknięto tę klinikę. Usłyszałam wiele świadectw, ludzie odnajdują mnie i chętnie dzielą się wstawiennictwem Sł. B. Stanisławy Leszczyńskiej. Widzę duże zainteresowanie tematem. To wszystko wskazuje na takie mocne znaki, że to jest właśnie ten czas. Ludzie mają dosyć tego chaosu, gonitwy i myślę, że natura ludzka po prostu domaga się czegoś innego, jakiegoś uporządkowania, nowego i innego spojrzenia. Dlatego uważam, że rzeczywiście, Leszczyńska jest bohaterką, i daj Boże, świętą na te czasy. To wyjątkowo symboliczne, że Stanisława Leszczyńska odebrała tysiące porodów, ratując dzieci w miejscu wszechobecnej śmierci, a dziś, gdy dzieciom poczętym odbiera się prawo do życia, jej historia powraca. Ja tym filmem chcę opowiedzieć o rodzącym się życiu na największym cmentarzysku świata, wbrew nadziei, wbrew wszystkiemu. Nie chcę nikogo moralizować, ani oceniać, a tym bardziej osądzać. Chcę pokazać, że tam gdzie wbrew wszystkiemu, gdzie nie było szans na przeżycie, to życie jednak się rodziło. Te matki niemające pokarmu, bez pożywienia, bez pieluszek, mimo wszystko walczyły o swoje dzieci i te dzieci przetrwały! W styczniu 1945 roku, gdy dokonano wyzwolenia obozu, Leszczyńska odbierała ostatni poród na zgliszczach, w płonącym baraku. Po tym porodzie przecież ta obolała kobieta, w połogu, musiała iść przed siebie z tym maleńkim noworodkiem. I szła! Wiele tych kobiet w ogóle nie wiedziało co z nimi będzie. To jest dla mnie nieprawdopodobne, że one nie myślały o tym, że mogą stracić dziecko, ale wyruszyły z nadzieją, że ono przeżyje, zresztą podobnie jak wszystkie matki przez te lata w obozie. Przecież miały świadomość, że może być taki moment, kiedy to dziecko stracą, ale one nie poddawały się. A ile było kobiet, które trafiały do obozu we wczesnej ciąży? Nie było myślenia, żeby ją usunąć. Nie, one miały cały czas nadzieję. Wiele tych dzieci było niestety zabierane do wynarodowienia, ale Stanisława Leszczyńska z nadzieją, że przeżyją i będą mogły w przyszłości się odnaleźć, znaczyła je jakimiś inicjałami czy innym znaczkiem przy paszce, przy pięcie. To było już w ‘44 r. Bo do 1943 r. wszystkie dzieci były zabijane przez niewiązanie pępowiny i topienie w beczułce. O dziwo, od drugiej połowy ‘43 r. dzieci niearyjskie mogły zostać przy życiu. To taki przedziwny zbieg okoliczności, a może Opatrzności? I rzeczywiście, w kwietniu ‘43 r., gdy Leszczyńska trafiła do obozu i przyjęła obowiązki położnej dostała rozkaz zabijania nowo narodzone dzieci. Przeciwstawiła się temu rozkazowi. Odmówiła jego wykonania. Powiedziała doktorowi Mengele, że nie może tego zrobić, bo zbyt mocno szanuje jego przysięgę Hipokratesa. I swoim sprzeciwem, powiedzeniem stanowczym „nie”, narażała nie tylko swoje życie, ale także życie córki, bo trzeba pamiętać, że Leszczyńska trafiła do obozu razem z nią. Ale jednak potrafiła się przeciwstawić, nawet za ceną swojego życia. I to było bohaterstwem. W czasie jej pogrzebu śp. bp Bogdan Bejze podkreślił, że św. Maksymilian Kolbe oddał jeden raz życie, a ona oddawała swoje ponad trzy tysiące razy, bo za każde dziecko, żywe dziecko groziła jej kara śmierci. Później, czy to na skutek jej obecności i mocnej postawy, czy tez z innego powodu, ciężko stwierdzić, ale dzieci niearyjskie nie były zabijane. Czytaj dalej na następnej stronie Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu. Tym filmem chcę opowiedzieć o rodzącym się życiu na największym cmentarzysku świata, wbrew nadziei, wbrew wszystkiemu. Nie chcę nikogo moralizować ani oceniać, a tym bardziej osądzać. Chcę pokazać, że tam gdzie wbrew wszystkiemu, gdzie nie było szans na przeżycie, to życie jednak się rodziło — powiedziała w rozmowie z portalem Maria Stachurska, realizatorka filmowa, która pracuje nad filmem o słudze Bożej Stanisławie Leszczyńskiej, a prywatnie mama Anny Lewandowskiej. Niedawno obchodziliśmy Narodowy Dzień Pamięci o Niemieckich Nazistowskich Obozach Koncentracyjnych i Obozach Zagłady. Przy okazji uroczystości w Auschwitz, podkreślano wielkie zasługi osób, które niosły pomoc w tym straszliwym miejscu. Niewątpliwie taką „sprawiedliwą” w oświęcimskim obozie była Pani Ciotka – Stanisława Leszczyńska, która jako położna uratowała tysiące dzieci w Auschwitz; bohaterka, która może zostać wyniesiona na ołtarze. Jak to jest żyć ze świadomością, że miała Pani w rodzinie tak niesamowitą postać? Maria Stachurska: Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, bo nie było to jakoś specjalnie podkreślane, uświadamiane, w jakiś sposób jest to dla mnie rzecz naturalna. Może dlatego, że w rodzinie było wiele niesamowitych postaci? Natomiast sama kwestia tego, czego dokonała Ciocia? Wiadomo było, że w czasie wojny była w Auschwitz-Birkenau, gdzie trafiła za pomoc udzielaną przez jej męża i syna w podziemiu i Żydom w łódzkim getcie. Pamiętam też taką sytuację, jak moja Mama wróciła z „Oratorium oświęcimskiego” [Rapsod teatralny oparty na kanwie wspomnień Stanisławy Leszczyńskiej – przyp. red.] mocno wstrząśnięta. Opowiadała, że to było naprawdę mocne przeżycie. Właściwie więcej dowiedziałam się po pogrzebie Cioci Stasi. Podczas pogrzebu opowiadano o jej bohaterstwie. Dużo wniosły spisane przez nią wspomnienia w „Raporcie położnej z Oświęcimia”. Jej najstarszy syn, Bronisław, wioząc ją na zjazd izby lekarskiej zapytał: co byś opowiedziała, gdyby ktoś poruszył temat wojny i obozu? I na tym spotkaniu rzeczywiście ktoś zadał pytanie o doświadczenie medyczne w obozie. Tym samym wywołał ją do opowiedzenia o tamtych przeżyciach . W pewien sposób została zobligowana do tego, żeby napisać „Raport”. Ale w tzw. codzienności nigdy o tym nie opowiadała. Warto to podkreślić, że Stanisława Leszczyńska wykazała się ogromnym heroizmem, że gdy została położoną, jak trafiła do Auschwitz, odebrała tysiące porodów, ratując życie dzieci. Mam nagrany wywiad z Ciotką, w którym powiedziała, że odebrała ponad trzy tysiące porodów. I skoro ona to powiedziała musiało tak być, ona nigdy nie kłamała, a do tego skonfrontowaliśmy to z rzeczywistością. Ktoś stwierdził, żeby lepiej nie mówić o 3 tys. porodów, bo przecież nikt nie uwierzy, że było tyle rodzących. Nieprawda. Było ich o wiele więcej. Gdy liczyliśmy, wyszło nam, że Ciocia przez czas swojego pobytu w Auschwitz-Birkenau, musiałaby odebrać raptem cztery porody na dobę . Nawet jeżeli miała dni „wolne” od porodów, to mimo wszystko jest to możliwe, bo przecież zdarzało się tak, że jednego dnia mogło być kobiet rodzących dużo więcej. Przygotowuje Pani film dokumentalny „Położona”, opowiadający o historii Stanisławy Leszczyńskiej. Skąd pomysł na tę produkcję? Film jest realizowany przez SQUARE film studio sp. z Współfinansowany przez PISF a koproducentami są TVP Narodowe Centrum Filmowe oraz „EC1 Łódź – Miasto Kultury”. Natomiast ja sama w jakiś sposób czułam się w obowiązku zrobienia tego filmu, bo temat towarzyszy mi od wielu lat. W związku z tym, od dawna gromadzę materiały, zdążyłam nagrać materiał filmowy z kobietą rodzącą po wojnie pod opieką Leszczyńskiej, a nawet mam rozmowę z kobietą, która urodziła dziecko w Birkenau pod jej opieką. Trzeba przyznać, że historia Stanisławy Leszczyńskiej jest wyjątkowo poruszająca, zwłaszcza w naszych czasach, gdzie nieustannie i na tak straszliwą skalę chce się zdeprecjonować wartość każdego ludzkiego życia, gdzie chce się na dodatek odebrać prawo do życia dzieciom nienarodzonym. Czy Pani zdaniem heroiczna służba Leszczyńskiej może być swego rodzaju drogowskazem w tym świecie antyzasad? Rzeczywiście żyjemy w czasach chaosu, w czasach prześmiewania rzeczy dobrych, wartości naszych przodków. Ale wydaje mi się, że przyszedł jakiś moment zwrotny. Gdy przymierzałam się do tego filmu, to dreptałam - robiliśmy jakieś zdjęcia, ponagrywaliśmy różne rozmowy - ale wszystko było takie trudne. Myślę, że przychodzi teraz dobry czas. Są takie rzeczy przełomowe, coś się dzieje. Nagrałam świadectwo pewnej amerykanki, Kerry Ryan, która ni stąd, ni zowąd przyjechała do Warszawy, weszła do kościoła Najświętszego Zbawiciela i mówi do nas: szukam kogoś z rodziny Stanisławy Leszczyńskiej. Odpowiedziałam wtedy: jestem! Ta młoda dziewczyna przeczytała w Stanach Zjednoczonych artykuł o Stanisław Leszczyńskiej i jej historia tak tą dziewczyną poruszyła, że wróciła do Kościoła katolickiego, przystąpiła do bierzmowania i przyjęła imię „Stanislawa”, a nawet poszła do szkoły położnych i została akuszerką! Mało tego, potem przysłała mi liścik, że jej przyjaciółka zaszła w niechcianą ciążę i planowała dokonać aborcji. I gdy poszła na ten zabieg, Kerry pobiegła za nią z różańcem w ręku, modląc się przez wstawiennictwo Leszczyńskiej. I rezultat był taki, że ta koleżanka wyszła po godzinie i nie dokonała aborcji swojego dziecka, a tydzień później zamknięto tę klinikę. Usłyszałam wiele świadectw, ludzie odnajdują mnie i chętnie dzielą się wstawiennictwem Sł. B. Stanisławy Leszczyńskiej. Widzę duże zainteresowanie tematem. To wszystko wskazuje na takie mocne znaki, że to jest właśnie ten czas. Ludzie mają dosyć tego chaosu, gonitwy i myślę, że natura ludzka po prostu domaga się czegoś innego, jakiegoś uporządkowania, nowego i innego spojrzenia. Dlatego uważam, że rzeczywiście, Leszczyńska jest bohaterką, i daj Boże, świętą na te czasy. To wyjątkowo symboliczne, że Stanisława Leszczyńska odebrała tysiące porodów, ratując dzieci w miejscu wszechobecnej śmierci, a dziś, gdy dzieciom poczętym odbiera się prawo do życia, jej historia powraca. Ja tym filmem chcę opowiedzieć o rodzącym się życiu na największym cmentarzysku świata, wbrew nadziei, wbrew wszystkiemu. Nie chcę nikogo moralizować, ani oceniać, a tym bardziej osądzać. Chcę pokazać, że tam gdzie wbrew wszystkiemu, gdzie nie było szans na przeżycie, to życie jednak się rodziło. Te matki niemające pokarmu, bez pożywienia, bez pieluszek, mimo wszystko walczyły o swoje dzieci i te dzieci przetrwały! W styczniu 1945 roku, gdy dokonano wyzwolenia obozu, Leszczyńska odbierała ostatni poród na zgliszczach, w płonącym baraku. Po tym porodzie przecież ta obolała kobieta, w połogu, musiała iść przed siebie z tym maleńkim noworodkiem. I szła! Wiele tych kobiet w ogóle nie wiedziało co z nimi będzie. To jest dla mnie nieprawdopodobne, że one nie myślały o tym, że mogą stracić dziecko, ale wyruszyły z nadzieją, że ono przeżyje, zresztą podobnie jak wszystkie matki przez te lata w obozie. Przecież miały świadomość, że może być taki moment, kiedy to dziecko stracą, ale one nie poddawały się. A ile było kobiet, które trafiały do obozu we wczesnej ciąży? Nie było myślenia, żeby ją usunąć. Nie, one miały cały czas nadzieję. Wiele tych dzieci było niestety zabierane do wynarodowienia, ale Stanisława Leszczyńska z nadzieją, że przeżyją i będą mogły w przyszłości się odnaleźć, znaczyła je jakimiś inicjałami czy innym znaczkiem przy paszce, przy pięcie. To było już w ‘44 r. Bo do 1943 r. wszystkie dzieci były zabijane przez niewiązanie pępowiny i topienie w beczułce. O dziwo, od drugiej połowy ‘43 r. dzieci niearyjskie mogły zostać przy życiu. To taki przedziwny zbieg okoliczności, a może Opatrzności? I rzeczywiście, w kwietniu ‘43 r., gdy Leszczyńska trafiła do obozu i przyjęła obowiązki położnej dostała rozkaz zabijania nowo narodzone dzieci. Przeciwstawiła się temu rozkazowi. Odmówiła jego wykonania. Powiedziała doktorowi Mengele, że nie może tego zrobić, bo zbyt mocno szanuje jego przysięgę Hipokratesa. I swoim sprzeciwem, powiedzeniem stanowczym „nie”, narażała nie tylko swoje życie, ale także życie córki, bo trzeba pamiętać, że Leszczyńska trafiła do obozu razem z nią. Ale jednak potrafiła się przeciwstawić, nawet za ceną swojego życia. I to było bohaterstwem. W czasie jej pogrzebu śp. bp Bogdan Bejze podkreślił, że św. Maksymilian Kolbe oddał jeden raz życie, a ona oddawała swoje ponad trzy tysiące razy, bo za każde dziecko, żywe dziecko groziła jej kara śmierci. Później, czy to na skutek jej obecności i mocnej postawy, czy tez z innego powodu, ciężko stwierdzić, ale dzieci niearyjskie nie były zabijane. Czytaj dalej na następnej stronie Strona 1 z 3 Publikacja dostępna na stronie: Robert Lewandowski pochwalił się zdjęciem nowo narodzonej córki. Instagram piłkarza zalały gratulacje z całego świata, w tym od polskich celebrytów. Jak się czuje mała Laura i jak wyglądał poród? Rodzinne sekrety zdradziła mama Anny Lewandowskiej, Maria Stachurska. Fragmenty rozmowy przeprowadzonej przez PAP Life opublikowano na łamach serwisu "Onet Kobieta". Anna Lewandowska urodziła O tym, że trzyletnia Klara została starszą siostrą, dowiedzieliśmy się szóstego maja. O narodzinach małej Laury poinformował dumny tata, Robert Lewandowski. Sławni rodzice od zawsze starali się strzec prywatności i z rozsądkiem dawkowali informacje, które przedostawały się do mediów. Mama "Lewej" uchyliła rąbka tajemnicy i w rozmowie z PAP Life zdradziła szczegóły porodu polskiego royal baby. "Malutka ma świetny apetyt, nie daje się oderwać od piersi" - miała powiedzieć Maria Stachurska w rozmowie cytowanej przez serwis "Onet Kobieta". Dumna babcia zdradziła też, że ostatnie dni przed porodem nie były dla niej łatwe. Mama trenerki obawiała się, że Annę Lewandowską czeka trudny poród - tak było w przypadku narodzin małej Klary w 2017 roku. Okazało się, że tym razem wszystko odbyło się bez komplikacji. Poród trwał 40 minut Pani Maria zdradziła też, że w nocy miała sen, w którym trzymała w ramionach noworodka. Mama Anny uznała to za znak narodzin drugiej wnuczki. "Rano, gdy się obudziłam dostałam SMS-a, że Ania zaczęła rodzić. I 40 minut później pojawiła się na świecie Laura" - relacjonowała Maria Stachurska. Szczęśliwa babcia dodała, że pociecha jest zdrowa i ma ogromny apetyt - nie daje się oderwać od piersi. Anna Lewandowska urodziła - skąd wzięło się imię dziecka? Internauci zaczęli zadawać sobie pytania, co zainspirowało Annę i Roberta Lewandowskich do nadania córce oryginalnego imienia. Jak wyjaśniła pani Maria, Laura od początku przypadła rodzicom do gustu. Przez chwilę rozpatrywali inne możliwości, ale wrócili do swojego pierwotnego pomysłu. Uczynili to również ze względu na starszą córkę. "Zostali jednak przy tym pierwszym wyborze ze względu na Klarę. Ona czekała na Laurę, już się z tym imieniem oswoiła, bardzo się jej ono podobało, witała i żegnała siostrzyczkę tym imieniem. Poza tym Klara i Laura to imiona, które pięknie ze sobą współgrają" - dodała Maria Stachurska. Zobacz również: Znamy imię drugiej córki Anny i Roberta Lewandowskich. Co ono oznacza? Inspirujemy się wyprawką Anny Lewandowskiej. Jak powitać nowego członka rodziny? Maffashion i Sebastian Fabijański zostaną rodzicami? Wiosenny baby boom nie przestaje zaskakiwać Prezent na Dzień Matki dla tych, które "już wszystko mają". Propozycje do 50, 100 i 150 zł Źródło: Onet Kobieta / Ofeminin Świąteczna gorączka trwa! Gwiazdy szykują się już na przyjście Mikołaja, kupują prezenty, dekorują choinki. Rok temu Lewandowscy i Stachurscy święta spędzili z rodziną w domu na Mazurach. Teraz znów przygotowują się na ten wyjątkowy czas. Anna i Robert planują gwiazdkę z prezentami i już u nas tradycja. Ania i Robert Boże Narodzenie obchodzą tylko w Polsce – zdradza w Rewii Maria Stachurska, mama trenerkiStachurska zdradziła też, że nigdy nie naciskała na córkę w sprawie dziecka. Sama przyznała, że w pierwszą ciążę zaszła w późniejszym wieku niż Anna:Każda matka marzy o tym, by zostać babcią. Wszystko ma swój czas, ja, kiedy rodziłam Anię, byłam starsza niż ona terazTo wspaniałe widzieć, jak rodzina cieszy się ze szczęścia przyszłych także: Treningi Anny Lewandowskiej w ciąży uległy zmianie. Wydało się, gdy trenerka odpowiedziała fanceMaria Stachurska – mama Anny Lewandowskiej o ciążyIwona Lewandowska i Maria Stachurska – mamy Roberta i AniAnna Lewandowska i Robert Lewandowski – jak spędzą święta?Anna Lewandowska i Robert Lewandowski o świętachMaria Stachurska - mama Anny Lewandowskiej o ciążyIwona Lewandowska i Maria Stachurska - mamy Roberta i AniAnna Lewandowska i Robert Lewandowski - świąteczna impreza Bayernu Monachium Anna Lewandowska przekazała wspaniałe wieści do swojej mamy. My jednak patrzymy na nowy wygląd pani Marii Stachurskiej. Spektakularna Lewandowska pochwaliła się na Instagramie, że dzieło jej mamy, książka o Stanisławie Leszczyńskiej, została ukończona. Z tej okazji opublikowała zdjęcie z Marią Stachurską. Podziwiamy jej pracę, ale także przyglądamy się jej spektakularnej wygląda mama Anny Lewandowskiej w blond włosach?Pani Maria Stachurska wzięła na warsztat nietuzinkową postać, położną z Auschwitz. Nakręciła o niej film. Teraz także można będzie przeczytać książkę jej autorstwa o tej wspaniałej kobiecie, która prywatnie była ciotką mamy Ani Lewandowskiej. Dzięki jej pracy poznamy niepublikowane wcześniej fakty z jej życia, które nie było usłane różami, ale ona zmieniła je swoją wiarą we wspaniałe świadectwo człowieczeństwa w nawet ekstremalnych dziwnego, że dumna Ania podzieliła się sukcesem swojej mamy. My patrzymy jednak także na wygląd pani Marii. Już niedawno pokazywała się odmieniona, ale teraz jest długowłosą blondynką. Babcia Laury i Klary wygląda świetnie. Ubyło jej lat, a w nowym kolorze jest jej bardzo do jestem ogromnie dumna, że mogę Wam dziś przedstawić dzieło mojej MAMY – książkę o Stanisławie Leszczyńskiej, położnej z Auschwitz-Birkenau, której proces beatyfikacji rozpoczął się w 1993 roku. Na pewno część z Was zna historię tej wyjątkowej kobiety, której siła i oddanie pozwoliły odebrać wieleeee porodów i uratować małe istnienia w Leszczyńska była ciocią mojej mamy i to właśnie dzięki mojej mamie możemy dziś poznać bliżej jej biografię, jej naprawdę trudną, ale niezwykłą historię. W książce znajdziecie wiele niepublikowanych wcześniej faktów i informacji o kobiecie, która nigdy nie straciła wiary ani poczucia sensu swojej pracy. Mamo, dziękuję i gratuluję!Obserwujący profil Ani pogratulowali sukcesu, zapewnili, że sięgną po publikację. Zauważyli też zmianę wyglądu Marii Stachurskiej. Uważają, że metamorfoza jest spektakularna i zdecydowanie na plus. Pojawiły się też głosy, że wygląda młodziej niż jej znana córka. Jak sądzicie?Anna Lewandowska i Maria StachurskaMaria Stachurska i Katarzyna OlubińskaMaria Stachurska i Katarzyna OlubińskaElwira SzczepańskaZ wykształcenia polonistka, z zawodu redaktorka. Miłośniczka crossfitu i zdrowego stylu życia. Wielbicielka francuskiego kina, włoskiej kuchni i filmów Stanisława Barei.