Byłam wstrząśnięta jej opowieścią. Powoli wróciłam do pokoju z telewizorem, wyciągnęłam kupon lotto ze swojej torebki i… podarłam go. W drobny mak! A potem wyrzuciłam do śmieci i przysięgłam sobie, że już nigdy nie zagram. Bo to faktycznie potrafi wciągnąć i ogłupić człowieka do granic możliwości. A potem, gdy skończyły się łzy , zrozumiałam – nie będę żyła z tym człowiekiem. NIGDY!!! O tym, jak go wyrzuciłam, jak próbował się usprawiedliwiać, jak nękał mnie swoimi wizytami i telefonami, jak się rozwiedliśmy, jak wszyscy namawiali go do opamiętania – nie będę pisać. Teraz tego człowieka nie ma już w moim życiu. Je rozhodnutá vyhodit ho z domu. Ilona má celkem tři děti. Dvě dcery a syna. Nejstarší potomek, Lukáš (22 let), své matce přidělává trápení. Už druhý rok vede zvláštní způsob života, alespoň tak to vnímá Ilona. Lukáš pracuje jako automechanik, ale nepřispívá na domácnost, ač ho o to rodiče žádali. Nechtěli W ogóle nie powinno mnie tu teraz być, zrozum. Tak, super mi się z tobą gadało i tańczyło wtedy na imprezie, ale nie chcę ciągnąć tej znajomości. Przyszłam specjalnie, żeby ci to powiedzieć. Nie chciałam, abyś tu na mnie czekał bez sensu… – wyrzuciłam z siebie jednym tchem wszystko, co miałam do powiedzenia w tej sprawie. Zachowanie byłej dziewczyny pana młodego z pewnością sprawi, że o tym ślubie będzie głośno jeszcze przez bardzo długi czas. Ten wyjątkowy dzień zamienił się w katastrofę. Do całego zdarzenia doszło w Chinach, a nagranie z niego szybko obiegło Internet, wywołując oburzenie u internautów na całym świecie. "Po kilku latach Tomek mi za to podziękował, bo dzięki temu, że wyrzuciłam go wtedy z domu, musiał się zmierzyć z rzeczywistością. Znalazł ośrodek odwykowy w Charcicach koło Poznania Po prostu nie mają dokąd wrócić. Ale to jest ich problem i ich syna. Niech się teraz wyplątają. Teściowe są w szoku. Poprosili, po prostu błagali, żebym zmieniła zdanie, ale zdania nie zmienię. Wynajmę mieszkanie komuś, kto zapłaci za nie. A za te pieniądze pojadę na wakacje. Nie wiem, dlaczego mój mąż mnie zdradził. Mam już trzydzieści lat, a w USA mieszkam od dziesięciu. Przeprowadziliśmy się tutaj z rodzicami, bo wygrali zieloną kartę. Tata i jego przyjaciel otworzyli w Stanach swój biznes, więc byliśmy dość zamożną rodziną, nawet jak na amerykańskie standardy. Ale po jakimś czasie moi rodzice wrócili do Europy. Powiedzieli, że są już starzy i tam im […] Po opowieści Sary staruszka zaproponowała jej, by z nią zamieszkała. W domu babcia zadzwoniła do swojego syna, poprosiła żeby przyszedł. I wtedy wszystko ułożyło się dobrze. Syn babci załatwił Sarze pracę i znalazł przedszkole dla jej syna. Sara nadal mieszka z babcią, starsza pani nie chce ich wypuścić. Tak jest weselej . > Dobrze zrobiłaś, wyrzucając do z domu. To już zawsze jakiś krok. To jest glupi mit. Autorka ma prawo wyrzucic go z domu, bo po prostu nie spelnia wymogow wspolzycia spolecznego, a dorabianie do tego jakiejs ideologii to jakis dziwny nawyk. Jeden wyrzucony z domu 'opamieta sie' a drugi wpadnie w jeszcze wieksze bloto, nie ma zadnej reguly. 8FxT. fot. Fotolia Dobrze wiedziałam, że Adrian ma dziewczynę. Sam mi się do tego przyznał. Nie mam zwyczaju budować swojego szczęścia na cudzym nieszczęściu, więc chociaż bardzo mi się spodobał, obiecałam sobie, że będę się trzymać od niego z daleka. Ale serce nie sługa. Kiedy któregoś dnia zadzwonił i zaproponował spotkanie, nie wahałam się ani chwili. Umówiliśmy się na jedną randkę, potem drugą i trzecią. Po czwartej uznaliśmy, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Adrian nie od razu zerwał z tamtą dziewczyną Dla mnie było oczywiste, że jak się zaczyna nowy związek, to trzeba zakończyć stary. Ale dla mojego ukochanego – już nie do końca. – Monika jest bardzo wrażliwa. Boję się, że jak odejdę tak po prostu, z dnia na dzień, to wpadnie w depresję i nałyka się jakichś prochów – tłumaczył. – Co chcesz przez to powiedzieć? Do końca życia zamierzasz działać na dwa fronty? – zdenerwowałam się. – No pewnie, że nie. Ale muszę ją delikatnie przygotować do zerwania, spokojnie wytłumaczyć, że między nami koniec, a potem… pocieszyć ją jakoś. Nie mogę tak nagle przestać się z nią widywać. Chyba to rozumiesz, prawda? – dopytywał się. – W porządku, ale mam nadzieję, że to będą tylko przyjacielskie spotkania – odparłam, Nie podobała mi się ta cała sytuacja, lecz obawiałam się, że jeśli się postawię, to mój ukochany pomyśli, że mu nie ufam, i wróci do tamtej. Wtedy jeszcze nie byłam pewna jego uczuć. Musiałam tolerować ich spotkania, choć trzeba przyznać, że Adrian nie przesadzał z pocieszaniem Moniki. Nie gnał do niej po każdym telefonie, mimo że potrafiła wydzwaniać po kilka razy dziennie. Spotykał się z nią najwyżej raz w tygodniu. I zawsze mnie uprzedzał, że do niej jedzie. Teoretycznie więc nie miałam powodów do zazdrości… Ale oczywiście byłam zazdrosna. I to coraz bardziej. Żadna dziewczyna chyba nie lubi, gdy nad związkiem krąży widmo byłej. Zaciskałam jednak zęby i robiłam dobrą minę do złej gry. Liczyłam na to, że te wizyty wkrótce się skończą. Tymczasem minął miesiąc, potem drugi i trzeci – i nic się w tej kwestii nie zmieniało. Powoli traciłam cierpliwość. Obiecałam sobie, że przy najbliższej nadarzającej się okazji postawię Adrianowi ultimatum: albo ona, albo ja. Okazja trafiła się pół roku później Rodzice uznali, że jestem już wystarczająco samodzielna, żeby opuścić rodzinny dom. I podarowali mi mieszkanie, które odziedziczyli po babci. Byłam zachwycona. Spakowałam swoje rzeczy i natychmiast się tam przeprowadziłam. Adrian oczywiście chciał zamieszkać ze mną. – Możesz się wprowadzić choćby jutro. Ale pod jednym warunkiem: przestaniesz się widywać z Moniką. Miała już mnóstwo czasu, żeby otrząsnąć się po waszym rozstaniu – powiedziałam. – W porządku, kochanie, skończę to. I tak długo byłaś cierpliwa. Jestem ci za to bardzo wdzięczny – odparł. Odetchnęłam z ulgą. Miałam nadzieję, że Monika należy już do przeszłości i nigdy więcej o niej nie usłyszę. Zamieszkaliśmy razem. To była bardzo dobra decyzja. Okazało się, że świetnie się dogadujemy i uzupełniamy. Wiele par przeżywa kryzys, gdy przychodzi im zmierzyć się z szarą rzeczywistością i problemami dnia codziennego. Kłócą się o drobiazgi, wytykają sobie wady. Ale nie my. Nasza miłość rozkwitła. Kiedy więc Adrian poprosił mnie o rękę, zgodziłam się. Myślałam, że nic nie jest w stanie zmącić naszego szczęścia. Że tak jak zaplanowaliśmy, wiosną przyszłego roku weźmiemy ślub i będziemy żyli długo i szczęśliwie. Jednak ostatnio stało się coś co sprawiło, że zwątpiłam w naszą bajkową przyszłość. Nigdy nie zapomnę tamtego letniego popołudnia Wyszłam z pracy w znakomitym humorze, bo szef napomknął, że dostanę awans. Do tego otrzymałam wiadomość od mamy, że jakaś para wycofała rezerwację sali, którą wymarzyłam sobie na wesele, i możemy wskoczyć na jej miejsce. Właśnie miałam wsiąść do samochodu, gdy jak spod ziemi wyrosła przede mną młoda dziewczyna. Trzymała za rękę na oko dwuletniego chłopczyka. – Masz na imię Iwona, prawda? – zapytała mnie znienacka. – Tak, a o co chodzi? – zdziwiłam się. – Jestem Monika. Na pewno o mnie słyszałaś. Byłam dziewczyną Adriana, zanim rozwaliłaś nasz związek – powiedziała, a ja zamarłam na chwilę, ale szybko się opanowałam. – Czego chcesz? – warknęłam – Podobno planujecie z Adrianem ślub… – zaczęła. – Owszem, ale tobie nic do tego – przerwałam jej rozeźlona. – Jasne, że nie. Ale to bardzo poważny krok, na całe życie. A ty chyba nie wiesz wszystkiego o swoim narzeczonym… – zawiesiła głos – Na przykład czego? – A tego, że ma dziecko. To jest Piotruś, jego syn – wypaliła, wskazując na chłopczyka stojącego obok. – Nie żartuj sobie – prychnęłam. – To wcale nie żart. Zobacz, tu jest akt urodzenia Piotrusia, z nazwiskiem Adriana… I oświadczenie, że będzie płacił na niego alimenty. Co miesiąc przelewa mi na konto pieniądze – wcisnęła mi do ręki dokumenty, a ja poczułam, jak oblewa mnie fala gorąca. – Po co mi to pokazujesz? – Dla twojego dobra. Żebyś wiedziała, na czym stoisz. Adrian jest wprost zakochany w synku. Regularnie go odwiedza, bawi się z nim, czyta mu bajki… – zaczęła wyliczać. – No i bardzo dobrze – przerwałam jej. – To tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że Adrian jest wspaniałym, odpowiedzialnym człowiekiem i powinnam za niego wyjść. Inni faceci uciekają przed nieślubnymi dziećmi. – Skoro tak, to życzę szczęścia – uśmiechnęła się dziwnie. – Nie dziękuję, żeby nie zapeszać – odparłam i nie czekając, aż się odezwie, wsiadłam do samochodu i ruszyłam z piskiem opon. Już nie uważałam Adriana za wspaniałego człowieka Gdyby w tamtej chwili stał obok mnie, pewnie bym go zamordowała. Powiedziałam tak, bo nie chciałam, żeby jego była dziewczyna zobaczyła, w jak wielki szok wprawiła mnie ta wiadomość. Ależ miałaby satysfakcję… A ja jakoś nie wierzyłam w jej szczere intencje. Czułam, że chce nas poróżnić i odzyskać byłego chłopaka. Nie ujechałam daleko. Byłam tak wściekła i roztrzęsiona, że nie potrafiłam skupić się na prowadzeniu samochodu. Zaparkowałam kilka ulic dalej i zadzwoniłam do Adriana. – Ty pieprzony oszuście, nienawidzę cię – wydarłam się na niego. – O co ci chodzi? – przeraził się moim wybuchem. – O co? O twoje dziecko. Słodziutkiego i ślicznego Piotrusia, którego ponoć kochasz nad życie – krzyczałam. Po drugiej stronie słuchawki zapanowała długa cisza. – Już wiesz? – usłyszałam wreszcie. – Owszem. Twoja Monisia mi go przed chwilą przedstawiła. – Miałem ci powiedzieć – westchnął. – Kiedy? Jeszcze przed ślubem czy dopiero po nim? A może nigdy? – nie odpuszczałam. – Chciałeś mnie oszukać, to podłe, to… – Słuchaj, to nie jest rozmowa na telefon – przerwał mi. – Jak wrócę do domu, wszystko ci wyjaśnię. – Tu nie ma co wyjaśniać. A do domu możesz przyjść. Zapraszam. Ale tylko po to, by spakować swoje rzeczy. Nie zamierzam z tobą rozmawiać – rzuciłam i rozłączyłam się. Adrian przyjechał do mojego mieszkania bardzo późno. Może bał się stanąć ze mną twarzą w twarz, zanim trochę ochłonę, a może najpierw pojechał do Moniki „podziękować” jej za to, co zrobiła. W każdym razie miałam kilka godzin, żeby się nieco uspokoić i przemyśleć pewne sprawy. Nadal byłam na niego wściekła, ale postanowiłam go wysłuchać. Uznałam, że to mu się ode mnie należy. Byłam z nim przecież taka szczęśliwa! Przyszedł skruszony, z wielkim bukietem kwiatów Kajał się, przepraszał. Tłumaczył, że dziecko zostało poczęte tuż przed tym, jak się poznaliśmy; że mnie nie zdradził. A nie powiedział mi o jego istnieniu, bo bał się, że go rzucę. – Kocham cię nad życie. Ale jeśli nie jesteś mi w stanie wybaczyć, to odejdę – powiedział na koniec. Od tamtej pory minęły dwa miesiące. Adrian mieszka u swojej mamy, bo jednak kazałam mu się wyprowadzić. Mimo przeprosin czułam się tak zraniona, że nie mogłam na niego patrzeć. Nawet ślub odwołałam. Ale im dłużej go przy mnie nie ma, tym częściej łapię się na tym, że bardzo za nim tęsknię. Chciałabym, żeby tak jak dawniej wziął mnie w ramiona, pocałował. Od jego mamy wiem, że ciągle ma nadzieję na wybaczenie. Może więc jednak powinnam zadzwonić i powiedzieć, żeby wrócił…? Tylko co będzie dalej? Czy kiedyś wybaczę mu to, że mnie oszukał? I zaakceptuję istnienie jego dziecka? Przecież nie mogę zabronić mu kontaktów z synem. To byłoby nieludzkie… Czytaj także:„Moja siostra znalazła miłość, ja nie. Nakłamałam jej, że narzeczony ją zdradza, bo zjadała mnie zazdrość”„W ciąży z przerażeniem patrzyłam na każdy dodatkowy kilogram. Prawie poroniłam, bo wymiotowałam po każdym posiłku”„Dla żony praca jest ważniejsza niż córka i ja. W naszym domu nie było miłości - póki nie zatrudniliśmy opiekunki” To było dwa tygodnie temu, on ma 18 lat bez miesiaca, wyrzuciłam bo chlał , wyzywał mnie i groził. Po którymś tam razie , powiedziałam ze juz go nie wpuszczę i chociaż wyłam pod drzwiami, nie wpuściłam. Chciałam dac mu nauczke i poszedł do babci- w tym samym mieście. Myślałam że sie dogadam z babcią , tymcasem ona sie z nim pieści, śniadanka, obiadki, wnusiu to wnusiu tamto, wnusiu masz na fryzjera, jak nie wróci tak jak sie z nią umówił to go ochrzani, ale pozwoli znów wyjść. Ostatni weekend nie wrócił do babci na noc w ogóle, wyłaczył telefon. Ja szpitale, policja, izba wytrzezwień. On wraca do domu babci o 10 i beztrosko stwierdza " u dziewczyny byłem" Babcia sie podarła na niego, strzeliła kazanie, ale nie powiedziała won - masz jeszcze ojca-proś tate może pozwoli ci sie u siebie zatrzymac . Tak! Proś! Bo jak ojciec chciał z nim porozmawiac to syn nie miął casu, kupił mu doładowanie do telefonu żeby zadzwonił i mame / mnie / przeprosił i zeby dzwonił do męża. Nie zadzwonił. Dobrze mu u babci, bo babcia go nie łapie jak leci na dno. A ja łapałam, choćby tym cholernym wywaleniem z domu. Obecnie znalazł sobie przyjaciela, bezrobotnego alkoholika lat 40 i u niego przesiaduje. Ja już nie daje rady, tęsknie za nim ,ale nie mogę sie ugiąc . To on ma przeprosic, obiecac poprawę i prosić o powrót do domu, ale jak wspomniałąm- u babci mu dobrze. Zero obowiązków, żarcie pod nos, ciuchy uprane, tyle dobrego ze do szkoły chodzi-ale tylko jest obecny ,nic poza tym. Z półrocza 6 luf nie poprawionych, na koniec roku 7 zagrożeń. Nie chodzi do nauczycieli nie pyta. Ja ludzie juz nie daje rady , mam straszne myśli samobójcze, życie temu dziecku poświęciłam a on mi leci w dół z predkością światła. Do tego babcia stale chodzi i jojczy "jak można dziecko wyrzucić swoje"- na pewno jojczy i przy nim. No to jak on ma chcieć mnie przepraszac? Ona nie rozumie że czasami trzeba kochac twardo... Niech mi ktoś pomoże, coś doradzi, bo czuję że za moment oszaleję. i Wyrzuciła syna z domu bo okradał emerytów Zamiast pracować, wiódł słodkie życie pod skrzydłami matki. Miał u niej wikt i opierunek, choć przekroczył czterdziestkę, a ona wybaczała mu wszelkie przewiny. Ale ta matczyna miłość i opieka skończyły się w chwili, gdy wyszło na jaw, że Karol I. (42 l.) okrada emerytów metodą na wnuczka. - Dosyć tego – stwierdziła pani Róża (64 l.), spakowała rzeczy syna i wyrzuciła je z domu. To była spektakularna akcja policji. Na stacji benzynowej w Pałówku pod Bydgoszczą (woj. kujawsko-pomorskie) policyjny nieoznakowany samochód zajechał drogę granatowemu volvo. Funkcjonariusze błyskawicznie wyciągnęli i rzucili na glebę Karola I. - Zatrzymany brał udział w oszustwie na wnuczka – tłumaczy akcję swoich kolegów podinspektor Monika Chlebicz (37 l.), rzeczniczka KWP w Bydgoszczy. - Praca funkcjonariuszy przyniosła oczekiwany rezultat. W aucie, którym jechał zatrzymany, policjanci znaleźli 8 tys. zł., które kilka godzin wcześniej odebrał on od 80-latki w Nakle. Kobieta, oszukana, że ktoś z rodziny uczestniczył w wypadku drogowym, przekazała nieznajomemu właśnie tę kwotę – zdradza Chlebicz. Zatrzymany mężczyzna nie był do tej pory karany. Mieszkał z rodzicami w niewielkim domku koło Golubia-Dobrzynia. Jego matka kocha go nad życie. Utrzymywała go, dawała na piwko i papierosy, kupiła mu też samochód. Wybaczała mu, że jest alimenciarzem, który nie chce łożyć na swoje dziecko, a z ostatniej pracy wyrzucono go, gdyż do niej... nie chodził. - Miarka się przebrała. Nie oszukuje się emerytów! Nie zapłacę za jego adwokata. Pakuję jego rzeczy i wyrzucam je z domu – powiedziała nam zrozpaczona kobieta. Jak wynika z wiedzy kryminalnych, 42-latek uczestniczył przynajmniej w sześciu oszustwach metodą „na wnuczka”. Sąd zdecydował, że trafi on teraz do aresztu na trzy miesiące. Treść zapytania godz. 12:11 Siedlce, Mazowieckie Porady prawne z Sprawy prywatne Dzieci - adopcja, opieka, alimenty Rozwody Wyjaśnienie sytuacji Witam. Żona wyrzuciła mnie z domu jeszcze nie mam rozwodu i czy mogę odwiedzić swojego synka. Odpowiedzi prawników: Odpowiedział(a) dnia: 19 Mar 2020 17:57 tak może Pan odwiedzać syna, dzwonić do niego, czy ewentualnie kontaktować się z nim przez komputer. Rozwód nie ma tu znaczenia. Czy uznajesz odpowiedź za pomocną? Tak Nie Chcę dodać odpowiedź! Jeśli jesteś prawnikiem Zaloguj się by odpowiedzieć temu klientowi Jeśli Ty zadałeś to pytanie, możesz kontynuować kontakt z tym prawnikiem poprzez e-mail, który od nas otrzymałeś. Dodaj odpowiedź